Dlaczego nie uda nam się uciec na Marsa (ani na żadną inną planetę)?
Lądowanie sondy Perseverance na Marsie rozbudziło wyobraźnię i nadzieję, że pierwszy krok człowieka na innej planecie jest już bliski. Może dzięki niemu uda się uratować nasz gatunek przed zagładą, którą na siebie sprowadziliśmy przeciążaniem ziemskiego klimatu. Czy powinniśmy już rezerwować bilety na lot na czerwoną planetę? Nie tak szybko…
Międzyplanetarna emigracja
Stephen Hawking, światowej sławy kosmolog w ostatnich przed śmiercią publikacjach bił na alarm, że ludzie muszą znaleźć sposób na skolonizowanie innych planet, zanim przeciążona klimatycznie Ziemia stanie się dla nas miejscem niegościnnym.
Najbardziej prawdopodobnym kierunkiem wydaje się obecnie Mars jako optymalna opcja, biorąc pod uwagę odległość tej planety od naszej oraz jej klimat. Przy czym opcji tej daleko do faktycznego optimum. Dlaczego?
Marzenie o Marsie
Odległość tej planety od Ziemi wynosi – w zależności od położenia względem Słońca – od pięćdziesięciu pięciu do czterystu milionów kilometrów. Oznacza to od kilku do kilkunastu miesięcy lotu, czyli w praktyce niejednokrotnie spędzenie prawie roku życia w podróży w jedną stronę, gdyż obecnie nie byłoby możliwości powrotu.
Dodatkowo długotrwałe przebywanie w stanie nieważkości w trakcie takiej podróży może dla pasażerów okazać się zgubne. Jak pokazują badania przeprowadzone na astronautach Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, w ich krwi pojawiają się zakrzepy, a ponadto u niektórych z nich zaczęła ona miejscowo płynąć w drugą stronę.
Jakby tego wszystkiego było mało, życie na Marsie oznacza też uzależnienie od dostaw niezbędnych do funkcjonowania artykułów z zewnątrz, ponieważ planeta ta – biorąc pod uwagę zdobytą do tej pory wiedzę – to pustynia ze znacznie cieńszą atmosferą niż ziemska, słabszą grawitacją i niższym ciśnieniem, a także niższymi temperaturami i znacznymi ich dobowymi wahaniami, które mogą przekraczać sto stopni.
Dochodzi tu jeszcze jeden ważny czynnik – mimo prowadzonej eksploracji i kilku sond, jakie do tej pory odwiedziły Marsa, trudno uznać naszą wiedzę o nim za wystarczającą, aby stworzyć plan jego zamieszkania, będący faktyczną alternatywą dla życia na Ziemi.
Płonna nadzieja w kosmosie
Z powyższych powodów coraz odważniej myśli się o kolonizacji Księżyca, jednak scenariusz ten również nie rozwiązuje zbyt wielu problemów, które napotykamy podczas prób lokowania nowego domu na Marsie.
Są nam również znane inne ciała niebieskie, potencjalnie bardziej gościnne dla ludzi, ale oddalone od nas o miliony lat świetlnych, co oznacza, że nawet skonstruowanie napędu bliskiego prędkości światła nie rozwiąże problemu odległości, a jedyną nadzieją na zmierzenie się z nim stają się pomysły tak obecnie abstrakcyjne, jak tunele czasoprzestrzenne.
Fizyk i noblista, Michel Mayor mówi wprost, że z powyższego powodu emigracja poza Układ Słoneczny będzie niemożliwa. Wszystko wskazuje zatem na to, że nadzieja na przetrwanie naszej cywilizacji w jakimś innym miejscu w kosmosie póki co okaże się płonna. Myślę jednak, że możemy założyć, iż za życia pokolenia alfa pierwszy człowiek postawi stopę na Marsie, choć niekoniecznie stamtąd wróci. Będzie to jednak przełom, kolejne wyzwanie na poziomie świadomości, na które alfy będą musiały znaleźć odpowiedź.
Jak zatem możemy uratować Ziemię przez zniszczeniami, które spowodowaliśmy jako gatunek? Sprawdź na łamach Końca alfabetu.