Ponadpokoleniowe znienawidzenie kanonu lektur szkolnych
Poszczególne generacje dzieli wiele. Jednak łączy je na pewno niechęć, czy wręcz nienawiść do kanonu lektur szkolnych, z którym musi zmierzyć się każde pokolenie. Dlaczego właściwie tak jest? Jakie ma to konsekwencje? Co powinno się zmienić?
Najbardziej znienawidzona lektura szkolna
Sondę mającą wyłonić najbardziej znienawidzoną lekturę szkolną przeprowadziła ostatnio redakcja portalu Gazeta.pl. Okazało się, że jest jedna pozycja – niezależnie od wieku spędzająca sen z powiek, albo wręcz odwrotnie: skutecznie wpędzająca w głęboki sen – jakiej nie cierpią wszystkie pokolenia. To zaszczytne miano przypadło… oczywiście Krzyżakom. To jednak nie jedyna książka autorstwa Henryka Sienkiewicza, z jaką nie byli w stanie bez uszczerbków na zdrowiu przejść ankietowani, gdyż do grupy tej dołączyć należy również Potop. Osobiście dodałbym do niej jeszcze Ogniem i mieczem, a są i tacy, którzy zapewne uznaliby, że podobny los powinien spotkać również Pana Wołodyjowskiego, z intencją zamknięcia w pancernej szafie całej trylogii. Czy zatem sytuacji tej winien jest tylko Henryk Sienkiewicz, którym torturuje się kolejne generacje nastolatków?
Dlaczego nastolatki przestają czytać
Jak wskazują badania doktor Jean M. Twenge z Uniwersytetu Stanowego San Diego, sukcesywnie spada odsetek nastolatków regularnie czytających książki. W Polsce trend ten również występuje – i tu szczególnie trudno się temu dziwić. Między innymi dlatego, że lista książek do przeczytania w wieku szkolnym jest w dużej mierze zdeterminowana kanonem lektur, z których duża część ma w najlepszym przypadku wywołać traumę – jak te na temat psów czy koni żyjących i umierających w tragicznych warunkach albo małych dziewczynek wsadzanych do pieca na trzy zdrowaśki.
Najczęściej jednak proponowane pozycje są niezrozumiałe, przez co po prostu nudzą i zniechęcają do czytania – słabą fabułą, patetycznym zadęciem lub brakiem uniwersalnych przesłań adekwatnych do dzisiejszych wyzwań. Na szczęście zdarzają się wyjątki. W przytoczonej powyżej sondzie za taki uznano Zbrodnię i karę autorstwa Fiodora Dostojewskiego. Do wyjątków należałoby zaliczyć również Mistrza i Małgorzatę Michaiła Bułhakowa. Te i jeszcze wiele innych chlubnych wyjątków wyróżniają się uniwersalizmem przesłań oraz ciekawą narracją, które interesują kolejne pokolenia czytelników.
Technologiczna alternatywa i wsparcie
Niestety większość przerabianych w toku edukacji lektur cechuje coś zupełnie innego. Stąd trudno się dziwić, że życie, które tętni w smartfonie, jest atrakcyjniejszą opcją. Zwłaszcza że − sądząc po efektach − w systemach edukacji praktycznie wszystkich krajów robi się wszystko, co się da, aby zniechęcić młodych do czytania, i technologia nie ma z tym nic wspólnego.
Tymczasem mogłaby − a wręcz powinna − wspierać konsumowanie treści zawartych w książkach dzięki oferowaniu elektronicznych formatów, które można mieć zawsze przy sobie – w wersji tekstowej lub audio.
Mało tego, wygląda na to, że idea książki również nie umrze, ponieważ ci, którzy mieli ją uśmiercić, mogą tchnąć w nią drugie życie. Częściowo to już się dzieje. Jak dowodzą badania Pew Research, milenialsi w Stanach Zjednoczonych są najczęstszymi klientami bibliotek publicznych i – dzięki ich podejściu do współdzielenia dóbr – te odzyskują nadzieję na przyszłość. Niestety nieosiągalne są analogiczne dane dotyczące generacji Z. W tym przypadku sytuacja może być trochę trudniejsza ze względu na preferowanie przez jej reprezentantów formatów wideo, ale i tu warto pokusić się o ostrożny optymizm – myślę, że w tym aspekcie miło nas zaskoczą.
Przy czym nie różnią się pod tym względem od innych generacji – podobnie jak one, nie mają czasu, który można by zmarnować na czytanie nieciekawych książek. Szkoda, że złe doświadczenia niejednokrotnie zniechęcają młodych do samej idei czytania dłuższych form. A to robi się już niebezpieczne. Dlaczego?
Konsekwencje braku czytania
Jest wiele oczywistych − potwierdzonych wynikami badań − korzyści z czytania książek, obejmujących rozwój słownictwa, wyobraźni i inteligencji emocjonalnej. Ale dla mnie najważniejsza jest umiejętność wchodzenia w tryb refleksji, który pozostaje ściśle związany z przepracowaniem danej idei, a to wiąże się z działaniem mózgu na wysokich obrotach, jakie zapewnia czytanie, w przeciwieństwie do samego oglądania lub słuchania. Ponadto dłuższe formy literackie dają autorom miejsce do logicznego przedstawiania złożoności zagadnień. Jedno i drugie tworzy zrozumienie, dzięki któremu się rozwijamy. Dlatego w gruncie rzeczy walka toczy się o to, by zarówno generacja Z, jak i kolejne korzystając z dorobku poprzednich pokoleń, wzrastały.
Tym bardziej nie pozostaje w tym momencie nic innego, jak polecić Ci lekturę książki, która rozwija wątki zawarte w tym artykule. Zapraszam na łamy Końca alfabetu.